Pages - Menu

poniedziałek, 4 listopada 2013

Z cyklu doświadczenia na ludziach - skarpety złuszczające


Dzisiaj będzie o skarpetach. Wrażliwych przestrzegam przed oglądaniem zdjęć. Są cudownie obrzydliwe.

Dzięki blogom odkryłam kolejny interesujący produkt - skarpetki peelingujące, czyli przekładając na bardziej stylowy język : eksfoliating foot mask. Moje kupiłam z firmy PUREDERM i zamówiłam na allegro za 23 zł już z przesyłką.
Jeżeli chodzi o moje stopy to jest to wybitnie suchy przypadek, przez co potrafią nawet pękać i zimą i latem. Dodatkowo szczególnie o nie dbam i nie nawilżam specjalnie bo:
a. nie lubię lepkich stóp
b. nie chce mi się
Tak więc porządne złuszczanie było wielce wskazane. Po założeniu i zdjęciu skarpet  miałam przez kilka godzin uczucie chłodu, a na drugi dzień już było widać, że skóra jest ciemniejsza i bardziej zgrubiała. Łuszczenie zaczęło się 4 dnia i trwało ok. tydzień. Generalnie wyglądałam jakbym miała ostrą grzybicę, a przynajmniej dostałam taki komplement w trakcie złuszczania :) Po całej kuracji stopy ładnie się wygładziły, jestem bardzo zadowolona z efektu, chociaż myślę, że piętom przydałaby się jeszcze powtórka, bo trochę brakuje im do idealnego stanu. Na pewno kupię skarpety ponownie, może tym razem z innej firmy, albo jakieś jeszcze "mocniejsze". Ale te z Purederm mogę spokojnie polecić.

Aha, warto codziennie moczyć dłużej stopy w trakcie złuszczania i mieć na uwadze, że przez jakiś tydzień będą to stopy zombie.

A oto sprawca:




 To zdjęcia z 4 dnia, czyli pierwsze łuszczenie: